Lwów (wyprawa wakacyjna IV.1)
Dnia
12 sierpnia 2013 roku, w nietypowy dzień tygodnia jak na nas – poniedziałek, o równie
nietypowej porze – około godziny 14, zebraliśmy się na Dworcu Głównym we
Wrocławiu z przeładowanymi, ciężkimi plecakami. Pierwsze kroki skierowaliśmy w
stronę peronu, na którym obejrzeliśmy nowy pociąg Pendolino robiący wrażenie na miłośnikach kolei. Nie po to jednak
były nam bagaże. Mieliśmy się udać w długo oczekiwaną podróż do Lwowa i okolic!
Prezentacja Pendolino we Wrocławiu. |
Free wi-fi w tramwaju! |
W Krakowie mieliśmy około godziny na
przesiadkę do ekskluzywnego wagonu sypialnego. Udało nam się połączyć dwa
przedziały dzięki czemu wszyscy spędziliśmy noc razem. Niektórzy postanowili
iść spać, inni wybrali wariant czytania, a ci najbardziej zwariowani urządzili
dyskotekę z pomocą głośników zabranych przez Grzesia. Granicę bezproblemowo
przekroczyliśmy w dobrym humorze, oglądając co jakiś czas spadające gwiazdy.
Niektórym udało się zasnąć na ostatnią i jedyną tej nocy godzinę, ale niedługo
później obudził ich konduktor słowami „Za
25 minut będziemy we Lwowie”. Czyżby życie było mu niemiłe?
Wysiadłszy z pociągu udaliśmy się na
przystanek tramwajowy. To było nasze pierwsze zetknięcie z tymi szanowanymi w
mieście pojazdami. Klimat rozklekotanego tramwaju prowadzonego przez szaloną
Panią Motorniczą, jadącego po ledwo żywych szynach, towarzyszył nam przez
kolejne dni. Tym razem zakłócił go nieco wielki napis „Free wi-fi zone” na
drzwiach. Po szybkim sprawdzeniu okazało się, że faktycznie strefa darmowego
Internetu istnieje w niektórych tego typu pojazdach!
Dotarliśmy w końcu do naszej kwatery
na Łyczakowie. Brzmi niczym miejsce na cmentarzu, ale trzeba mi uwierzyć, że
było to naprawdę przyjazne mieszkanie. Ku uciesze Grzesia znaleźliśmy w nim
m.in. ogromną ilość płyt z koncertów i nie tylko, jego ukochanych zespołów,
dobry sprzęt grający i wiele innych skarbów. Wybór miejsca do spania okazał się
sporym dylematem, jednak w końcu udało nam się jakoś rozdzielić łóżka.
Sala Lustrzana w Operze |
Część z nas postanowiła odespać noc
i obudziła się w okolicach południa. Zmotywowało nas to do udania się na spacer
po mieście. Odwiedziliśmy jedne z najważniejszych miejsc we Lwowie – m.in.
pomnik Adama Mickiewicza, Operę (w której najbardziej przypadła nam do gustu
Sala Lustrzana) oraz kilka Kościołów. Zjedliśmy obiad i udaliśmy się na
pierwsze zakupy. Następnie Ci najmniej
zmęczeni udali się na spacer na Górny Łyczaków, a stamtąd nieużywanymi torami
kolejowymi (okazało się, że mają jakiś dogodniejszy rozstaw podkładów do
chodzenia i nie trzeba tak drobić jak u nas) na Cmentarz, aby tradycyjnie
odwiedzić jeden z grobów rodzinnych pana Jana. Wróciliśmy tramwajem. Pozwoliło
mi to przejechać całą trasę Dziesiątki – jeździ ona od Górnego Łyczakowa na
Dworzec Główny. Szybko nauczyliśmy się
przystanków na pamięć zapowiadanych niezwykle zapadającym w pamięć głosem.
Będzie mi brakować słów „Nastupna zupinka
– wulica Selena. The next stop – Selena Street” i innych takich. Po drodze
odkryliśmy jeszcze magię smaku winogron z bazaru.
tekst : Magdalena Łukowiak
zdjęcia : Magdalena Łukowiak, Grzegorz Smoła
zdjęcia : Magdalena Łukowiak, Grzegorz Smoła
Jeżeli nie życzą sobie Państwo, aby Państwa zdjęcie lub zdjęcie z państwa
wizerunkiem, było zamieszczone w galerii, proszę przesłać informacje na adres
e-mail: jan.taczynski@wp.pl. Po otrzymaniu informacji zdjęcie zostanie
usunięte.
Komentarze
Prześlij komentarz