Pękające szkło i inne wspomnienia…
Pomysłodawcy konkursu wraz z zaproszonymi gośćmi,
m.in. z gen. Mirosławem Hermaszewskim oraz z dr. Zbigniewem Kordylewskim
oraz z nauczycielami naszego gimnazjum
Rozmowa z
pomysłodawcami konkursu Victor,
panią Jolantą
Kurnol i panem Janem Taczyńskim
J.K. i J.T.: Pomysł na Victora zrodził się w 2007 roku, kiedy
nasza szkoła, razem z Gimnazjum nr 20, była organizatorem Dolnośląskiego
Konkursu Geograficznego ALFRED. W kolejnym roku postanowiliśmy sami
zorganizować konkurs mający charakter imprezy tematycznej. Postanowiliśmy, że
główną nagrodą będzie szklana statuetka. Szukaliśmy nazwy i skojarzyła nam się
z Wiktorem wręczaną corocznie nagrodą Akademii Telewizyjnej. Nie chcieliśmy być
posądzeni o plagiat, dlatego nasz konkurs nazwaliśmy Victor, co kojarzy się także ze zwycięzcą.
M.B.: Jak wspominają Państwo
pierwszą edycję konkursu?
J.K. i J.T.: Szczególnie w pamięci zapadła nam pierwsza edycja o
tematyce astronomicznej, gdzie honorowym gościem był gen. Mirosław Hermaszewski
oraz dr Zbigniew Kordylewski, syn odkrywcy Pyłowych Księżyców Ziemi. Podczas
konkursu wykorzystaliśmy tablicę interaktywną wraz z systemem, który za pomocą
pilotów pozwolił nam zdalnie udzielanie odpowiedzi. Poprzez unowocześnienie
formuły podniosła sią atrakcyjność konkursu. Do organizacji włączyliśmy uczniów
naszej szkoły, którzy przygotowali ciekawy program artystyczny (spektakl,
występ grupy tanecznej) oraz niezwykłą i humorystyczną animację „Plastronomia”.
Przygotowanie tej edycji konkursu, nas jako organizatorów,
kosztowało wiele wysiłku i stresu, ale pozytywne przyjęcie przez
uczestników i dobre opinie stały się dla nas dobrą nagrodą. W kolejnej edycji
otrzymaliśmy honorowe patronaty trzech instytucji – Dolnośląskiego Kuratora
Oświaty, DODN, Wydziału Ochrony Środowiska i Rolnictwa Urzędu Miasta we
Wrocławiu.
M.B.: Co ten konkurs daje, Państwa
zdaniem, naszej szkole?
J.K. i J.T.: Stali
uczestnicy, a zwłaszcza ich opiekunowie regularnie dopytywali się o tematykę
kolejnych edycji. Do dziś, podczas naszych osobistych spotkań często słyszymy
słowa pochwały. Poprzez pisma i prośby kierowane do wrocławskich instytucji
nasz konkurs był rozpoznawalny a szkoła znana.
M.B.: Czy pamiętają Państwo jakieś zabawne zdarzenie związane z
Victorem?
J.K. i J.T.: Wszystkie zabawne zdarzenia, jak zwykle są
dziełem przypadku. Podczas pierwszej edycji konkursu mieliśmy mrożącą krew w
żyłach przygodę, która na szczęście zauważyli tylko nieliczni. Jak
wspomnieliśmy główną nagrodą była szklana statuetka misternie wykonana i
pięknie opakowana przez nauczycielkę plastyki panią Marię Kuleszę. Trofeum, już
od samego początku czekało na wręczenie na sali, ale w niespodziewanym dla
nikogo miejscu, czyli na jednym z krzeseł przewidzianym dla gości. Nasza
ówczesna pani Dyrektor, prowadząc ożywioną konwersację z gośćmi zmierzała w
kierunku krzeseł i siadając, przygniotła statuetkę. Słychać było tylko trzask
pękniętego szkła. Na szczęście statuetka pękła tylko na dwie części, w miejscu,
gdzie było połączenie tafli szkła. Szybka interwencja autorki, pozwoliła
zachować nam twarz.
Również
podczas pierwszej edycji miała miejsca inna przygoda. Nasz gość – gen.
Hermaszewski, dość późno potwierdził swoją obecność. Nie chcieliśmy, aby,
oglądając animację o podboju kosmosu, poczuł dysonans. Twórca animacji – Michał
Bruder dostał trudne zadanie. Musiał w krótkim czasie do astronomicznego
filmiku domontować fragment o locie Polaka w Kosmos. Z zadania wywiązał się
znakomicie.
Wreszcie
ostatnia przygoda. Podczas drugiej, a może trzeciej edycji konkursu w okolicach
szkoły prowadzone były jakieś prace budowlane. Nie były one zbyt uciążliwe, ale
akurat w dniu finału, robotnicy uszkodzili linię energetyczną i wyłączono prąd
w szkole. Czekaliśmy cali w nerwach i niepewności, aż w końcu chwilę przed
dziesiątą, czyli godziną rozpoczęcia, włączono zasilanie. Wszystko przebiegło
pomyślnie.
M.B.:
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Komentarze
Prześlij komentarz