Stare koperty
Podczas porządków w gabinecie 21 natknąłem się na stos starych kopert. Leżały cicho, jakby czekały, aż ktoś znów je zauważy. Pochodziły z czasów, gdy nasza szkoła — wtedy jeszcze Gimnazjum nr 29 im. Konstytucji 3 Maja — tętniła życiem międzyszkolnych konkursów. Był Konkurs Nauk Przyrodniczych „Victor”, był „W kręgu fantasy”, były dziesiątki zgłoszeń, prac uczniów i uczennic, które trafiały do nas właśnie w tych kopertach.
Na wszystkich widać jeszcze nazwy szkół m.in. z Lubania, Jeleniej Góry, Wrocławia… Szkół, które jednym podpisem zlikwidowano w ramach reformy z 2017 roku. Lata pracy, doświadczeń, tradycji — zgasły w milczeniu. Patrząc na te koperty, trudno nie poczuć zadumy. Na zdjęciu widać właśnie te koperty — zapisane ręcznie, niektóre przekreślone, inne z pieczątkami i znaczkami. To nie tylko papier. Każda z nich to ślad po uczniu, nauczycielu, szkole, która już nie istnieje. To ślady żywej edukacji, która kiedyś miała czas, przestrzeń i sens.
Te koperty stały się dla mnie nie tylko pamiątką, ale też pytaniem: gdyby nie likwidacja gimnazjów, gdyby nie mizeria godzinowa, czy nasze konkursowe inicjatywy nadal by się odbywały? Myślę, że tak. Bo za każdą z tych kopert kryła się pasja, współpraca i wiara, że szkoła może być miejscem spotkań, nie tylko realizacji podstawy programowej.
Dziś, przy okazji kolejnej reformy, słyszę, że jako nauczyciel powinienem „wyjść ze strefy komfortu” i „być gotowym na zmiany”. Ale ja już wyszedłem — siedem lat temu, gdy zostałem nauczycielem doradztwa zawodowego, a potem biologii i przyrody. Nikt nie musi mi udowadniać, że nie jestem leniem. Pracowałem jednocześnie w trzech szkołach, składałem etat z fragmentów. Nadel uczę, organizuję, wspieram ... i nie czekam na kolejne zmiany.
Komentarze
Prześlij komentarz