Pociągiem z Wrocławia nad Balaton.

**Podróż na Węgry: Majówkowa wyprawa nocnym pociągiem**  

Wrocławski Dworzec Główny tonie w barwach narodowych – to znak, że zbliża się święto. Tym razem to majówka, a kilka wolnych dni postanawiamy wykorzystać na podróż na Węgry.  

Zegar wskazuje 22:15, gdy wchodzimy do holu dworca. Mamy ponad pół godziny do odjazdu naszego pociągu. Zastanawiamy się, czy wielu podróżnych ruszy w tym samym kierunku. Wybraliśmy skład łączący Berlin z Przemyślem, Wiedniem i Budapesztem. Na szczęście mamy wykupione bilety do przedziału sypialnego, więc nie martwimy się tłokiem. Bardziej zastanawia nas, jak poradzimy sobie z wejściem do pociągu z wózkiem i śpiącym dzieckiem.  

Pociąg podjeżdża punktualnie. Nasz wagon to zmodernizowany skład sypialny węgierskich kolei, z trzyosobowym przedziałem. Miły steward pomaga nam wejść do wagonu i wnieść wózek. Ostrożnie przekładamy dziecko na dolną kanapę – nie zauważa różnicy. Wkrótce pociąg rusza, a szum i stukot kół kołyszą nas do snu.  

Sen mieliśmy naprawdę głęboki – nie poczuliśmy ani manewrów, ani przetaczania wagonów w czeskim Boguminie, gdzie formowane są nowe składy.  

Budzę się już na terytorium Węgier. Do drzwi puka steward, informując, że za 15 minut przyniesie śniadanie. Zapomniałem wspomnieć, że tuż po odjeździe z Wrocławia podał nam listę produktów, z których mogliśmy wybrać posiłek. Należy nam się napój i coś do chleba – wybieramy węgierskie salami, żółty ser i świeżo odgrzane bułeczki.  

Zajadamy, jednocześnie nerwowo spoglądając na zegarek i krajobraz za oknem. Wydaje nam się, że w każdej chwili wjedziemy do Budapesztu. Końcową stacją pociągu jest dworzec **Budapest Keleti**. Zazwyczaj pociągi przyjeżdżające od strony Bratysławy kończą bieg na dworcu **Budapest Nyugati**, jednak ze względu na trwające prace remontowe skład został skierowany na **Keleti**. Choć dotarliśmy do stolicy Węgier, pociąg wolno sunie przez kolejne łączniki i obwodnice, aż w końcu zatrzymuje się na czołowym dworcu wschodnim.  

Czas rozpocząć majówkę w Budapeszcie!  Piszemy o tym w artykule


 Kolejką dziecięcą na Janoshegy. 




Komentarze

Popularne posty