Wojnowice i Leśnica (wycieczka 37)

Jest sobota 5 marca 2011 roku. Spotykamy się przed dworcem tymczasowym na ulicy Suchej. Pan Taczyński jest nieco podłamany. Tłumaczy nam, że to pierwsza wycieczka koła turystycznego, jaka się powtarza i to prawie dokładnie po takiej trasie. Nam to jednak nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie z wielką radością udajemy się na peron i zajmujemy miejsca w pociągu, by choć na chwilę wyrwać się z dusznego Wrocławia.

Podróż nie jest długa. Jedziemy do podwrocławskiego Mrozowa, gdzie wysiadamy na ładnie odnowionym peronie. Nasz przewodnik opowiada nam kilka ciekawostek z historii linii Kolei Marchijskiej, wiodącej z Wrocławia do Berlina. Z duży znawstwem opowiada o technicznych szczegółach budowy linii kolejowej, a szczególnie zasad odczytywania odległości z tabliczek na słupach trakcyjnych. Na twarzy ciągle widać jednak przygaszenie. Nic nie jest w stanie go rozpromienić, nawet widok arcyciekawego neogotyckiego pałacu, czy XVII wiecznego kościoła.

Zawitaliśmy na plac zabaw, każdy znalazł coś dla siebie. Huśtawka, koń na sprężynie, drabinka. Dla naszego opiekuna przypadła mała karuzela, którą wprawia się w ruch odpychając się nogą. Niestety w koło było błoto, więc z zabawy nici … Dopiero Grzesiu Smoła znalazł sposób na rozkręcenie naszego Pana. Niezauważony podszedł do karuzeli i sprawnym ruchem ręki wprawił ją w ruch. Pan wyraźnie się ożywił. Zaczął coś mówić, wymachiwać rękami ... Nie mogliśmy zrozumieć o co chodzi. Wystarczyło tylko zeskoczyć … do błota! Dopiero teraz zrozumieliśmy grozę sytuacji. Niestety nic nie dało się zrobić … Karuzela sama musiała wytracić impet. Trwało to dobrych kilka minut. Po tej przygodzie wszystko uległo diametralnej przemianie.

Kiedy weszliśmy do lasu zaczęło towarzyszyć nam wiosenne słońce. Życie nabrało barw. Dowiedzieliśmy się o zalewiskach Odry i lasach łęgowych, wśród których zbudowano we wczesnym średniowieczu obronny zamek. Stanęliśmy w zadumie przed tymi wiekowymi murami. Nasz zachwyt wzbudziła sztuka obronna (podwójny rząd fosy wokół zamku) i sanitarna (niezwykłe toalety, wystające poza obrys murów). Wszystko bardzo nas ciekawiło, dlatego w zachwycie biegaliśmy wokół i robiliśmy zdjęcia.

Każdy szczegół został uwieczniony na zdjęciach, udaliśmy się w kierunku Lasu Mokrzańskiego. Przemierzaliśmy leśne ostępy. Baliśmy się, że za chwilę zza drzewa wyłoni się złowroga paszcza wilka, czy dzika. Z wielką ulgą dostrzegliśmy, że w końcu las się przerzedza. Przed nami była polana, na której stał … autobus miejski, przy przystanku z dumną nazwą „Las Mokrzański”. Genialne, wszystko było tak zaplanowane, żebyśmy mogli podjechać autobusem na Leśnicę!

Autobus mknie ulicą i z gracją omija wszystkie większe i mniejsze dziury. Kierowca to mistrz swojego fachu. Po kilku minutach stajemy przed leśnickim zamkiem. Jesteśmy oczarowani. Wszytko pachnie nowością. Biel ścian, czerwień dachówek i błękit nieba, wszystko jest tak piekne, że aż trudno uwierzyć, że prawdziwe. Wchodzimy do wnętrza i nasze kroki kierujemy do piwnic.  Rozlokowała się tutaj wystawa poświęcona rozwojowi nauki. Nie jest to jednak prawdziwe muzeum. Wszystkiego można dotknąć. Każdy eksponat opowiada inną historię. Każdy sprawia, że jesteśmy mądrzejsi i bardziej wrażliwi na otaczający nas świat.  Niezwykłe miejsce.

Nasyceni wrażeniami natury duchowej, poczuliśmy głód. Niestety nie dane nam było go szybko zaspokoić. Ani na Leśnicy, ani w innym miejscu podczas długiej i męczącej podróży do centrum nie udało nam się odnaleźć pizzeri godnej naszego towarzystwa. Ostatecznie odnaleźliśmy ją opodal naszej szkoły. Wyszło na to, że historia nigdy się nie powtarza, bo być może trasa była podobna, ale jako jedyna wycieczka zakończyła się pod szkołą.   


(JT)

Jeżeli nie życzą sobie Państwo, aby Państwa zdjęcie lub zdjęcie z państwa wizerunkiem, było zamieszczone w galerii, proszę przesłać informacje na adres email: jan.taczynski@wp.pl. Po otrzymaniu informacji zdjęcie zostanie usunięte.

Komentarze

Popularne posty