Ogrody Keukenhof
Dziś jedziemy z Zandvorth Aam Zee do Keukenhof. Choć udało nam się sprawnie i szybko zebrać, co przy dwójce dzieci nie jest takie oczywiste, to inne okoliczności póki co są przeciwko nam. Pochmurne niebo, opóźniony pociąg, długie oczekiwanie na specjalny autobus do Haarlem. Minęło półtorej godziny, a my przejechaliśmy zaledwie 20 km. Nasz roczniak traci już cierpliwość. Jak pokonamy ostatni odcinek?
W końcu specjalny autobus dojeżdża. Pani bileterka poprosiła innych podróżnych, aby nas przepuścili – w końcu mamy wózek. Zajmujemy trzy miejsca, wózek mamy pod nogami – trochę mało wygodnie. Na szczęście obok nas siada starsza pani, a koło niej stoją jeszcze dwie jej koleżanki. Zaczęły zabawiać naszego młodego podróżnika, który, choć zmęczony, dał radę wytrzymać ostatnie 40 minut jazdy autobusem. Tylko kto włączył to ogrzewanie!
Jesteśmy przed bramą wejściową do Keukenhof. Obserwujemy dużą liczbę autobusów – zarówno podmiejskich, jak i turystycznych. Wiele z nich przywiozło turystów z Amsterdamu. Na specjalnym, polnym parkingu stoi wiele prywatnych samochodów. Już wiemy, że będzie tłoczno. Mamy bilety kupione przez internet, więc bez problemów wchodzimy do środka. Zaraz przy pawilonie wejściowym znajdują się duże kosze z mapami ogrodu. Bierzemy mapę i z pomocą ruszamy na zwiedzanie. Razem z nami podąża wielu, wielu innych odwiedzających.
Trudno znaleźć mało zatłoczone miejsce żeby podziwiać kompozycje. Od razu od wejścia ludzie chcą zrobić jak najwięcej zdjęć. Zatrzymują się w najmniej oczywistych miejscach robią sobie selfie, są także specjalnie ubrani na sesję zdjęciową. Każdy ma inny pomysł jak uwiecznić pobyt w tych słynnych ogrodach. Dziś jest deszczowy dzień, ale ludzi jest bardzo dużo. To odbiera radość zwiedzania. Na pewno byłoby przyjemniej gdyby ludzi było mniej.
My też Chcemy podzielić się z wami pięknem tego miejsca.
Słynne ogrody tulipanowe Keukenhof, założone w 1949 roku, są jednym z najbardziej znanych miejsc w Holandii. Otwierają swoje bramy tylko przez krótki czas w roku – od 20 marca do 11 maja – aby zaprezentować piękno wiosennych kwiatów.
Okazuje się, że w Keukenhof można podziwiać nie tylko tulipany, ale również inne rośliny cebulowe, krzewy, azalie. Charakteru temu miejscu dodają liczne stawy, drzewa, kilka kanałów oraz pawilony noszące imiona członków rodziny królewskiej. W pawilonach znajdują się wystawy kwiatów ciętych, punkty usługowe, toalety oraz sklepy z pamiątkami. Widoki na kwiaty i piękne kompozycje rekompensują wszelkie stresy.
Czy było warto jechać do Keukenhof? Tak! Oto kilka powodów dlaczego:
- Piękne rabaty i morze kwiatów układają się w różnokolorowe dywany.
- Możemy poznać znane na dobrE kwiaty w nowej odsłonie i zobaczyć ciekawe kształty płatków i wyjątkowe kolory.
- Choć deszcz mżył, przyjechało tu mnóstwo ludzi z różnych stron świata, co tworzyło poczucie wspólnoty.
- Pomimo najazdu turystów trwa tutaj normalna, codzienna praca. Można podglądać królewskich ogrodników przy pracy.
- Do największych atrakcji, takich jak wodne ścieżki, wiatrak czy punkt widokowy z emblematem ogrodu, były tłumy i trzeba było odczekać swoje. Goście jednak byli zdyscyplinowani, więc wszystko szło sprawnie.
Na około dwie godziny przed zamknięciem zrobiło się mniej ludzi, co pozwoliło nam lepiej ogarnąć, jakie miejsca są gdzie. Wreszcie mogliśmy nasycić się widokami, bez konieczności ciągłego patrzenia pod nogi. Odkryliśmy szafę grającą i wodospady.
Przez tłum nie udało nam się kupić żadnych cebulek, a z wielkim trudem weszliśmy do sklepu z pamiątkami. Tłum to chyba najsłabszy punkt ogrodu.
Zbliżała się godzina odjazdu autobusu. Tym razem podróż minęła szybciej, choć włączone ogrzewanie utrudniało obserwację mijanych, zadbanych domów, kanałów i pól tulipanów. Na dworcu w Haarlem odkryliśmy piękne detale, o których napiszemy w osobnym artykule, opisując, jak spędziliśmy Dzień Króla w Haarlem.
Komentarze
Prześlij komentarz