Koleją do Wilna
Godzina 10:30 to idealna pora na rozpoczęcie podróży. Można spokojnie wstać, zjeść śniadanie, na nowo ogarnąć bagaż i wyjść. Mamy jeszcze czas aby wstąpić po brakujące kosmetyki i spokojnie docieramy na białostocki dworzec kolejowy.
Jak już wiecie dworzec kolejowy w Białymstoku jest świeżo po remoncie. Zniknęła antresola dodana w latach 90. Teraz zrobiło się przestrzennie. Jest miejsce na kilka lokali usługowych. Nas zastanowiło dlaczego naprzeciwko siebie działają dwa kioski prasowe konkurujących sieć.
Przy peronie pierwszym stoi już pociąg z Krakowa. Jest bardzo długi 7 może się 8 wagonów. Jak nam powiedział jeden z podróżnych i tak pociąg został skrócony. W Białymstoku odłączono wagony z dwójkami na początku numeru (relacja Kraków - Białystok). Pozostały tylko wagony z jedynką na początku (relacja Kraków - Maćkowo). Ta mało znana miejscowość to pierwsza stacja na Litwie. Tutaj odbędzie się przesiadka ze składu polskiego na litewski.
Wagony są pełne ludzi. My się nie martwimy jak wszyscy zmieszczą się później do mniejszego, litewskiego składu. Wiemy że miejscowości takie jak Sokółka, Czarna Białostocka, Augustów czy Suwałki mają bardzo ograniczony dostęp do kolei regionalnej. Mieszkańcy wykorzystują więc pociągi dalekobieżne aby dotrzeć do swoich domów. Dodatkowo znów okazało się, że podróżują z nami harcerze, którzy szczelnie wypełnili jeden wagon. Wracali z obozu.
Funkcjonujące od ponad roku połączenie kolejowe Polski i Litwy to niezbędne ogniowo w systemie połączeń międzynarodowych. Ma kilka wad i zalet przedstawiamy je poniżej:
- bardzo wczesna godzina odjazdu z Krakowa (około 4 rano) wymusza wczesną pobudkę i uniemożliwia dojazd z innych okolicznych miejscowości;
+ na całej trasie z Krakowa do Maćkowa mamy do dyspozycji wagon restauracyjny, w którym możemy zjeść śniadanie czy napić się kawy, co trochę rekompensuje wczesną pobudkę;
+/- wytrasowanie pociągu przez Centralną Magistralę Kolejową bardzo skraca czas dojazdu do Warszawy, ale utrudnia dostępność z innych miejscowości;
- zmiana lokomotywy i manewry w Białymstoku, a także zmiana czoła w Suwałkach wydłużają o przeszło godzinę podróż. Dodatkowo w tym czasie nie można skorzystać z pełnej oferty WARSU-u bo brak pełnego zasilania;
+/- przesiadka w Maćkowie to sposób na ominięcie przepisów o dopuszczeniu do ruchu składu i lokomotywy w innym kraju. Jest tu jednak zasadniczy minus czyli prawie półgodzinne oczekiwanie na skład litewski.
Podróż mija szybko. Ładne podlaskie i suwalskie krajobrazy cieszą oko. W Polsce oglądamy lasy, pola czy zagubione, samotne, drewniane domki w szarym, pochmurnym odcieniu, a na Litwie w promieniach słońca. Mamy też szczęście do towarzystwa. My mamy możliwość prowadzenia rozmowy z podróżującym po świecie naukowcem, który jedzie pokłonić się Matce Miłosierdzia w Ostrej Bramie. Naszą sześciolatka ma możliwość zabawy z litewskim chłopcem, który wraz z rodziną wraca z wycieczki do Warszawy. Wreszcie mam okazję podszkolić litewski. Pilnując śpiącego syna słucham dziewczynki, która uczy młodszego brata liczebników i działań matematycznych a razem z tatą uczy się prawidłowej wymowy mijanych stacji - Marijampolie, Kołnas.
Pociąg litewski ma jeszcze jedną atrakcję. Na okres Adwentu i Bożego Narodzenia został przystrojony w choinkę, kominek, udawany dywan i inne świąteczne ozdoby. Domowa atmosfera, dodatkowo umilona możliwością zamówienia u obsługi gorącego napoju czy słodkiej lub słonej przekąski. Jest też specjalny fotel do zdjęć, z czego pasażerowie skwapliwie korzystają.
W końcu po sześciu godzinach podróży meldujemy się na stacji w Wilnie. Nie możemy od razu opuścić budynku, bo w holu głównym też czekają świąteczne dekoracje. Nie martwimy się tym dodatkowym przestojem, bo nasz Apartament znajduje się bardzo blisko, na Sodu gatve.
Na miejscu mamy podział. Żeby nie ciągać dzieci po nocy, najpierw jedno z nas idzie do Ostrej Bramy i po obiadek do bliniarni na Šopeno gatve, a potem drugi dorosły idzie do Ostrej Bramy i na zakupy do Rimini. Dzięki temu każdy z nas zaliczył wieczorny spacer po mieście a dzieci miały nieskrępowaną zabawę.
Co będzie jutro? Zobaczymy!
Komentarze
Prześlij komentarz