Kołomyja

Kliknij, aby zobaczyć inne wpisy

Z odległych krańców Europy czas przenieść się na bliskie sercu Polaków Kresy Wschodnie. Przebywając tam dłużej można odkryć wiele niesamowitych, zapomnianych miejsc. Postaram się Was do nich zaprowadzić. Po Starym Siole oraz Stanisławowie, kierujemy się jeszcze bardziej na południe do Kołomyi. Później odwiedzimy także Buczacz.



Najczęstszym celem wypraw do Kołomyi jest chęć odwiedzenia polskiego cmentarza. To jedna z największych polskich nekropolii na Kresach. Niestety, jest bardzo zniszczony. Trzeba przyznać, że ekipy ratunkowe z Polski (m.in. TMKK oraz TVP w akcji "Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia") robią, co mogą. Wygląda już znacznie lepiej niż kilka lat temu, jednak prace są bardzo ciężkie zwłaszcza ze względu na panujące w mentalności mieszkańców przekonanie, że cmentarz to raczej miejsce do wypicia/zapalenia/naśmiecenia, a nie historyczna pamiątka. Bardzo ciężko ich zaangażować w jakiekolwiek inicjatywy, powstają wręcz protesty z ich strony. Nie można się jednak poddawać i wspólnymi siłami trzeba działać, by przynajmniej utrzymać obecny stan. Bramę cmentarną zdobi srebrny orzeł w koronie, znajduje się tam także zbiorowy pomnik pamięci Polaków internowanych w Kosaczowie. Jeśli ktoś poszukuje tam grobu rodzinnego, proszę o wiadomość w komentarzu- postaram się podać kontakt do osoby zajmującej się inwentaryzacją.  

Widok po akcji zapalania zniczy; MŁ, 2014
Poza cmentarzem w Kołomyi znajduje się ciekawy Rynek z neorenesansowym Ratuszem.  Niedaleko stąd znajduje się spore, popularne targowisko, na którym poza tradycyjnymi pysznymi (i całkowicie naturalnej produkcji!) owocami i warzywami można zakupić wyroby serowe (m.in. bryndzę lub ser kozi) i wiele innych przysmaków. 

Ratusz; fot. JT, 2014
Na uwagę zasługuje również polski Kościół pw. św. Ignacego Loyoli przy którym działa polskie Towarzystwo im. Adama Mickiewicza. Każdy Polak jest przez nich mile powitany. Są to ludzie wielkiego serca, którzy nie zważając na swoją biedę najchętniej oddaliby wszystko, co posiadają!

W Kołomyi można odwiedzić także Muzeum Pisanek o ciekawej architekturze. Prezentowane są tam jaja m.in. z Chin, Izraela, Cejlonu, Egiptu oraz Kenii. Prawdziwa egzotyka skontrastowana z łowickimi pisankami z Polski! Ciekawie wygląda również Muzeum Huculszczyzny i Pokucia mieszczące się w zabytkowej kamienicy z XIX wieku. 

Na targowisku; fot. MŁ, 2014


JAK DOJECHAĆ?
Ze Lwowa jest tu raczej zbyt daleko na jednodniową wycieczkę, dlatego polecam zatrzymanie się w opisywanym już Stanisławowie. Pomiędzy tym miastem, a Kołomyją jeździ kilka pociągów dziennie. Ich rozkład można sprawdzić tutaj, wpisując nazwy stacji: Коломия (Kołomyja) oraz Івано-Франківськ (Stanisławów). Zapewne znajdą się także jakieś marszrutki lub autobusy (oba miasta należą do dużych), ale tutaj z rozkładem może być ciężko - na Ukrainie wszystko działa sprawnie, ale nigdzie nie ma konkretnych godzin odjazdów. 


Ze stacji kolejowej do centrum do przebycia mamy ok. 2,5 kilometra. Z pewnością można podjechać marszrutką (i zapewne będzie stała i czekała na podróżnych zaraz po przyjeździe pociągu). Jeśli ktoś zdecydowałby się jednak na piesze wojaże - prezentuję poniżej małą mapkę ułatwiającą zadanie. Polski cmentarz zaznaczony jest jako jasno-zielona plama. 

za: maps.google.pl 

Komentarze

Popularne posty