Gość na boisku


Gwar dużej przerwy w Szkole Podstawowej nr 21 we Wrocławiu rozbrzmiewał na całym boisku. Rozmowy, śmiechy, biegające dzieci – typowy szkolny chaos. Bliskość Odry i terenów zielonych sprawia, że natura wkrada się tu częściej, niż można by przypuszczać.

Nagle ktoś z tłumu wykrzykuje: „Proszę pana, tu się coś rusza!” Na początku wydaje mi się, że to zwykłe zamieszanie. Może liść poruszony przez wiatr? Ale nie – na obrzeżu boiska, w sąsiedztwie latarni siedzi ropucha.

Brązowa, chropowata skóra, nieruchome, złote oczy – spokojna, choć nieświadoma zagrożenia. Dla młodych uczniów to moment ekscytacji. Niektórzy zatrzymują się w zaciekawieniu, inni zaczynają niebezpiecznie zbliżać się z zamiarem … rozdeptania, a może przeniesienia w bezpieczne miejsce?

Trzeba działać szybko. Mówię kilka stanowczych słów o tym, jak ważne są te zwierzęta, jak pomagają ekosystemowi, regulując populację owadów. O tym, że to nie intruz, lecz wędrowiec, który zapewne kieruje się na miejsce rozrodu. 

Z minuty na minutę napięcie opada. Rozejście się dzieci wydaje się tylko kwestią czasu. Na szczęście dzwonek na lekcję rozwiązuje sytuację. Gwar boiska zamienia się w szuranie nóg i szybkie rozmowy na temat nowej, niespodziewanej „atrakcji”.

Ropucha pozostaje. Przez chwilę jeszcze siedzi nieruchomo, po czym spokojnie wędruje w stronę pobliskiej zieleni. Może wraca do swojego ukrytego schronienia, może poszukuje wilgotnego zakątka w pobliżu Odry?

Jedno jest pewne. Dziś mieliśmy sootkanie z naturą, którego nikt się nie spodziewał. 

Komentarze

Popularne posty