Kowalowa (wycieczka 67.3)

Dzień wcześniej, podczas wieczornego spotkania integracyjnego młodzież ustaliła, że dzisiejsze przedpołudnie wypełni nam zabawą terenowa. Poszczególne drużyny powymyślały zadania, natomiast opiekunowie zajęli się ich dopracowaniem i rozmieszczeniem stacji po bliskim sąsiedztwie ośrodka. Pogoda szczęśliwie dopisała.

Po krótkiej odprawie drużyny wyruszyły w teren. Chwilę wcześniej było tu spokojnie i cicho a teraz, tupanie, pokrzykiwanie i wielkie emocje. Krótko mówiąc powróciło życie! Zawodnicy mieli do wykonania siedem zadań. były pytania na wiedzę o regionie, trzeba było wykazać się zmysłem matematycznym, sprytem, sprawnością. Do jednego z trudniejszych zadań należało wykonanie wianka z rosnących na łące kwiatów. Wszyscy i z tym poradzili sobie świetnie! Aby dotrzeć do treści zadania najpierw należało rozwiązać zagadkę, która naprowadzała uczestników na miejsce, gdzie schowana był treść zadania.

Zmęczeni zabawą udaliśmy się do pokojów na krótki odpoczynek. Wykorzystaliśmy go na zregenerowanie sił i pakowanie. Przed wyjazdem po raz ostatni zasiedliśmy przy stołach w gościnnym salonie naszego ośrodka. Na stoły wniesiono pyszny obiad, nie dane nam było jednak długo cieszyć się smakiem serwowanych potraw i miła atmosferą miejsca. Głośny klakson oznajmił, że przyjechały po nas zamówione wcześniej busy. Tym razem bez większych problemów zajechaliśmy na dworzec Wałbrzych Główny.
Oczekiwanie na pociąg powrotny umililiśmy sobie spacerem do najbliższego sklepu spożywczego. Znajduje się on w miejscu, gdzie kręcono film "Sztuczki". Ten, kto ogladał ten dramat Andrzeja Jakimowskiego zna senna atmosferę tego miejsca. jak się okazuje nie została ona wykreowana na potrzeby filmu. Tak jest tu na prawdę. Dlatego pani w sklepie lekko zdziwiła się tak dużą ilością klientów i tak obfitymi zakupami! Uzupełniliśmy zapasy picia, słodyczy. Zakupione zostały także nagrody dla zwycięskich drużyn - lody i słodkości dla wszystkich. 

Przy rozdzielaniu słodkości nastąpiła zaskakująca zamiana czapkami, co w konsekwencji doprowadziło do tego, że na kilka chwil Patryk stał się groźnym panem Taczyńskim! Okazało się jednak, że czapki to nie wszystko i niewiele osób poddało się poleceniom nowego opiekuna. Nie mniej jednak wszyscy z radością odebrali zasłużone nagrody.  



Wreszcie po dłuższym oczekiwaniu nasz pociąg ruszył w kierunku Wrocławia, gdzie czekali na nas stęsknieni rodzice.



zdjęcia autorstwa Magdaleny  Trafidło i Jana Taczyńskiego


Jeżeli nie życzą sobie Państwo, aby Państwa zdjęcie lub zdjęcie z państwa wizerunkiem, było zamieszczone w galerii, proszę przesłać informacje na adres e-mail: jan.taczynski@wp.pl. Po otrzymaniu informacji zdjęcie zostanie usunięte.

Komentarze

  1. Zamiana czapek prawie jak w Strzelcach! ;p Nie jestem sobą, to straszne! Jestem nie sobą, no właśnie!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty