Sobota, 20 października 2012 roku przywitała
nas mglistą pogodą zwiastującą słoneczny, ciepły dzień. Tuż przed świtem spotkaliśmy
się przed dworcem głównym. W nerwach czekaliśmy na jednego, spóźnionego
uczestnika, który w końcu do nas nie dołączył, bo zaspał. Jak się później
okazało spał aż do południa! Po wykonaniu kontrolnego telefonu do mamy śpiocha, o 7:41 z zapałem
weszliśmy do zatłoczonego pociągu, gdzie zajęliśmy godne miejsca na podłodze
przedziału dla podróżnych na wózkach.
Po 40 minutach jazdy znaleźliśmy się na
pięknym dworcu w Brzegu. Dworzec był świeżo po remoncie i bardzo nam przypadł
do gustu. Pochodzący z 1870 roku budynek efektownie prezentuje się już z
daleka. Wnętrza również mogą zachwycić, szczególnie jeśli będzie się zadzierało
głowę. Odtworzone bowiem zostały architektoniczne detale i sztukateria na
wysokości kilku metrów. Zauważyliśmy efektowne żyrandole i jasne, pastelowe
kolory, którymi pomalowano ściany holu.
Mgły powoli się podnosiły i otwierały widok
na błękit nieba. Wyszliśmy przed dworzec, skąd autobusem podjechaliśmy do
Skarbmierza a dalej Drogą Św. Jakuba podążaliśmy ku Małujowicom. Zapewne
niewielu słyszało o tej miejscowości, a szkoda, bo jest bardzo ciekawe miejsce. Słynie z gotyckiego
kościoła z pięknie zachowanymi średniowiecznymi polichromiami. Chwilę staliśmy
przed zamkniętą kratą wejściową, aż w końcu powitał nas otyły pan, we flanelowej koszuli,
który okazał się później księdzem proboszczem. Zaprosił nas, abyśmy bocznym
wejściem weszli do remontowanego aktualnie kościoła. Freski były wyjątkowe. Pan
Taczyński oświecił nas, że epoka średniowiecza nie była ciemną epoką, gdyż
ludzie wymyśliwszy coś tak pięknego nie mogli być głupi. Marszałek wycieczek Grzegorz
Smoła zrobił nam pamiątkowe zdjęcia.
W zachwycie wyszliśmy na zewnątrz i
kontemplując piękno sztuki usiedliśmy na ciepłym, rozgrzanym przez słońce
asfalcie. Wesoło rozmawialiśmy i jedliśmy pyszne kabanosy z firmy TArCZYŃSKIEGO,
które przyniosła Ula Banda. Już mieliśmy się podnieść i udać się w drogę
powrotną, ale zatrzymało nas pytanie Ilony: „Wiecie co wydarzyło się w Małujowicach w 1741 roku?”. Pan Taczyński
od razu się spostrzegł, że zapomniał opowiedzieć nam o tej dacie, a ściślej o
bitwie austriacko – pruskiej, podczas I Wojny Śląskiej. Chwilkę jeszcze zajęło
wytłumaczenie zawiłości bitwy …
Gorące południowe godziny. Idziemy w stronę
Brzegu. W czasie uroczego spaceru,
zatrzymaliśmy się nad basenem w Skarbimierzu, aby złapać promienie słoneczne. Na następnym
postoju, u stóp Góry Świętego Jerzego pan Taczyński razem z Grzegorzem Smołą
zaszczycili nas swymi nadzwyczajnymi przeżyciami z przeszłości, z poprzednich
wycieczek koła turystycznego.
Po odpoczynku wyruszyliśmy w stronę brzeskiego
zamku Piastów Śląskich. Kiedy dotarliśmy już do celu, obejrzeliśmy piękne
krużganki i zwiedziliśmy tajemnicze podziemia muzeum. Znajdowały się tam przerażające trumny i grobowce członków
rodziny książęcej. Wychodząc z podziemi natknęliśmy się na ogromne drzewo genealogiczne Piastów. Po
dokładnych obliczeniach Oli, okazało się że ostatni z żyjących Piastów
brzeskich – książę Jerzy Wilhelm (zmarł w 1675 roku), był w prostej linii 26 x
prawnukiem Mieszka Pierwszego! Oprócz skarbów dotyczących historii Piastów,
podziwialiśmy obrazy Kossaków, meble, stroje i figury ze średniowiecza. Marszałek
Grzegorz Smoła nieświadomie złamawszy prawo muzealne fotografował eksponaty,
ale upomniany przez panią z obsługi, z bólem serca schował aparat do plecaka.
Zdjęć niestety, z wiadomych względów, nie możemy pokazać.
Po wyczerpującej wędrówce i zwiedzaniu
przyszedł czas na posiłek. Musieliśmy jednak trochę się nachodzić, aż w końcu odnaleźliśmy
pizzerię. Nasz opiekun kupił dużą, 42. centymetrową pizzę. Z niedowierzaniem
patrzyliśmy się, na to czy Pan podoła wyzwaniu i zje całą. Jak się okazało Pan
postanowił być wspaniałomyślny!. Zakup dużej pizzy, bardziej się opłacał niż
małej, więc po powrocie do domu podzielił się ze swoją rodziną i [….]!!! [….] :).
Na końcu wycieczki przewodnictwo przejęła Aleksandra
Błażejewska, która zaprowadziła nas na dworzec kolejowy. Po drodze odwiedziłyśmy
kościół Świętego Mikołaja. Patrząc się na cudowny i pełen barw, główny witraż,
pan Taczyński mimochodem wspomniał o tym, że nasza nauczycielka, pani
Maria Kulesza sama zaprojektowała i wykonała witraże. Zaskoczeni zaczęliśmy się
wypytywać o szczegóły. Okazało się, że witraże naszej plastyczki znajdują
się w Gubinie, miejscowości położonej na granicy polsko-niemieckiej.
W pociągu okazało się, że dla niektórych
uczestników wycieczki, najgorsze miało dopiero nadejść! Bezwzględny pan Jan,
nie mający litości, nie zważając na protesty pasażerów przepytał niektóre
biedne uczestniczki wycieczki z mapy Ameryki Południowej i Północnej! Na
szczęście oceny okazały się dość łaskawe, choć stres był!
Kilkanaście minut po 18 rozstaliśmy się
pełni nadziei, że spotkamy się w tym miejscu już za miesiąc!!!
Ola Ciechanowska,
klasa 2b
Klaudia Sobkowicz, klasa 2b
Aleksandra Błażejewska,
klasa 2d
pomoc zdalna i mentalna Magdalena Łukowiak
fot. Grzegorz Smoła
Jeżeli nie życzą sobie Państwo, aby Państwa zdjęcie lub zdjęcie z państwa wizerunkiem, było zamieszczone w galerii, proszę przesłać informacje na adres email: jan.taczynski@wp.pl. Po otrzymaniu informacji zdjęcie zostanie usunięte.
Komentarze
Prześlij komentarz