Góra Świętej Anny (wycieczka 47)
Dnia 15 września 2012 roku miała odbyć się kolejna wycieczka Koła Turystycznego. Stawiliśmy się na zbiórkę punktualnie o 7.15, jak zwykle bladym świtem człowiek musiał wstawać, ale jak zawsze było warto! Udaliśmy się na peron i wsiedliśmy do pociągu osobowego do Raciborza. Był wygodny i podróż zleciała nam niezmiernie szybko.
Po dwóch godzinach drogi dotarliśmy na stację w Zdzieszowicach. Wysiedliśmy i od razu zajęliśmy się wyszukiwaniem miejsca, na ewentualny, popołudniowy posiłek. Przy głównej ulicy miasteczka znajdowała się pizzeria, więc spokojni o ten punkt programu, pełni energii ruszyliśmy w długą, okrężną drogę na Górę Świętej Anny. Po drodze usłyszeliśmy podstawowe informacje o geologii tego terenu, m.in. o zalewach morskich, które ukształtowały bogate złoża kamieni wapiennych. Wapień, jest tutaj wykorzystywany jako budulec i rzeczywiście dostrzegliśmy kilka przykładów budynków z wapienną licówką. Szliśmy w stronę wioski Żyrowa, gdzie mieliśmy obejrzeć zabytkowy pałac rodziny Gaszynów, fundatorów klasztoru franciszkańskiego. Po drodze zaprzyjaźniliśmy się z kotem i koniem. Bardzo przyjemni towarzysze spaceru.
W Żyrowej, trochę wystraszyła nas tabliczka „teren prywatny” wisząca na ogrodzeniu pałacu, myśleliśmy, że nie uda nam się zrealizować ten punktu planu. Niezrażeni jednak podeszliśmy do furty, gdzie pracowało dwóch panów. Zapytaliśmy grzecznie czy możemy wejść do środka. Panowie odpowiedzieli z „klasyczno ślonsko gadko”, że nie ma problemu i zostaliśmy wpuszczeni na łąkę przed pałacem, aby zrobić pamiątkowe zdjęcie!
Po krótkim odpoczynku, ruszyliśmy czerwonym szlakiem w dalszą drogę. Tym razem celem była nieodległa Góra Świętej Anny. Przedzierając się przez dżunglę, kamienie, strumienie i całą resztę natury dotarliśmy na szczyt, który okazał się całkiem sympatycznym miasteczkiem! Wyzwanie to było godne prawdziwych alpinistów. Na górze obejrzeliśmy zabytkowy kompleks klasztorny ojców Franciszkanów z Sanktuarium Św. Anny Samotrzeciej. Zrobił na nas duże wrażenie, bo choć niewielki to doskonale utrzymany i ze smakiem urządzony. A ja jestem dodatkowo zadowolona, bo dostałam kalendarz! Zaprzyjaźniliśmy się nawet z bratem furtianem, który niestrudzenie przybijał nam pieczątki, również na delegacji naszego opiekuna.
Zmęczeni, około 12 kilometrowym spacerem, udaliśmy się oczywiście na posiłek, tyle że nie w Zdzieszowicach. Wybraliśmy lokal leżący naprzeciw bazyliki. Czymże byłaby wycieczka koła, gdyby zabrakło pizzy!? Jedzenie bardzo nam smakowało (zmęczonym i głodnym dzieciom wszystko smakuje, ale faktycznie było pyszne :)).
Następnie udaliśmy się w drogę powrotną. Minęliśmy imponujący pomnik Powstań Śląskich, autorstwa Xawerego Dunikowskiego i dotarliśmy do amfiteatru , który zachwycił nas swoją wielkością. Kroki, które trzeba było stawiać aby zejść na dół, również były wielkie! Odbyła się nawet próba głosu. Stojąc dość wysoko, bez większego problemu słyszeliśmy słowa wypowiadane przez naszego mówcę. Doskonała akustyka. Zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie, chwilę odpoczęliśmy i udaliśmy się czarnym szlakiem w stronę dworca.
Dotarliśmy tam około godziny 18, a punktualnie o 20.20 byliśmy już we Wrocławiu. W czasie jazdy część z nas grała w mafię (wycieczka bez mafii to już nie wycieczka … chyba zrodziła się nowa tradycja!). Pełni wrażeń rozeszliśmy się do swoich domów.
Tekst: Magdalena Łukowiak, JT, zdjęcia: Grzegorz Smoła
Jeżeli nie życzą sobie Państwo, aby Państwa zdjęcie lub zdjęcie z państwa wizerunkiem, było zamieszczone w galerii, proszę przesłać informacje na adres email: jan.taczynski@wp.pl. Po otrzymaniu informacji zdjęcie zostanie usunięte.
Komentarze
Prześlij komentarz