Żagań (wycieczka 46 a)
Z niewielu wycieczek miały okazję powstać dwa równie dobre sprawozdania. Oto kolejne sprawozdanie z pamiętnej wyprawy do Żagania.
Ciekawa jestem, czy każdy z nas pamięta, że 23.06 jest Dzień Ojca? Zapewne ktoś, czytając to, palnął się w czoło i krzyknął pewne niecenzuralne słowo denerwując się, że nie złożył życzeń. Nigdy nie jest za późno, ale nie o tym zamierzam pisać. W tym dniu, jak zwykle nietypowym na wycieczkę (przykładowo byliśmy na wycieczce 11.11) wybraliśmy się wraz z naszym „Ojcem” panem Taczyńskim na zwyczajowo jednodniową wyprawę. Tym razem celem był Żagań.
Na
Dworcu Głównym we Wrocławiu umówiliśmy się ok. 6.40. Wszyscy dotarli na czas
więc udaliśmy się na pociąg. Ku memu zaskoczeniu był to ekskluzywny, niemiecki
szynobus, którym jechało się bardzo wygodnie. Na stacji w Legnicy przesiedliśmy
się na malutki, ciasny i wypełniony po brzegi szynobusik (dosłownie, inaczej
nie da się tego określić, mimo że to brzmi tak słodko…). Ściśnięci trwaliśmy w
nim przez całe półtorej godziny (no, dobrze, ja dorwałam po jakimś czasie
zaszczytne miejsce siedzące, ale udało się to jedynie nielicznym). Wysiedliśmy
z ulgą (wraz z większością załogi) na opustoszałym dworcu w Żaganiu. Było tam
aż pięć peronów, jednak dziennie przejeżdżało tędy maksymalnie.. pięć(?)
pociągów. Powiało grozą…
Jako,
że „Grzegorz Smoła ma zawsze rację, a jeżeli nie ma - patrz punkt pierwszy”,
posłuchaliśmy go i wyszliśmy mrocznym korytarzem na zewnątrz (poleceniem
odgórnym mieliśmy iść naokoło, a wyjść z drugiej strony). Czekała nas teraz
długa droga do Muzeum Jeńców Wojennych. Wysłuchaliśmy długiego wykładu, a
następnie mogliśmy pozwiedzać na własną rękę. Jak to my, najpierw odpoczęliśmy
jedząc kanapki na łonie natury. zorganizowana 24/25 marca 1944r tunelem
„Harry” (jako że obóz słynął z ucieczek na jego terenie istniały także tunele o
nazwie „Dick” oraz „Tom”- zostały one jednak odkryte i wysadzone przez Niemców).
Mieliśmy okazję sprawdzić, jak mogli czuć się uciekający więźniowie –
przeszliśmy się zrekonstruowanym kawałkiem tunelu. Najbliżej zapoznała się z
nim jednak Teresa, która została zamknięta w tunelu przez wścibskich kolegów.
Pan Taczyński znajdował się wtedy na drugim końcu owego tunelu, ale gdy
usłyszał przeraźliwy krzyk , natychmiast przybiegł na ratunek. Chłopcy
otworzyli właz.
Później zrobiliśmy „atak na czołg” – oryginalny, radziecki T-34 podpisany jako „Rudy 102”. Chyba nie było osoby, która nie chciałaby wejść do środka , żeby poczuć się jak Gustlik, Janek, Olgierd, Gregory lub ewentualnie Szarik z serialu „Czterej pancerni i pies”! Tematem przewodnim naszego zwiedzania była Wielka Ucieczka
Później zrobiliśmy „atak na czołg” – oryginalny, radziecki T-34 podpisany jako „Rudy 102”. Chyba nie było osoby, która nie chciałaby wejść do środka , żeby poczuć się jak Gustlik, Janek, Olgierd, Gregory lub ewentualnie Szarik z serialu „Czterej pancerni i pies”! Tematem przewodnim naszego zwiedzania była Wielka Ucieczka
Następnie
czekała nas długa i bardzo męcząca droga do centrum. Zauważyliśmy, że Żagań jest miastem silnie
rozwijającym się (na każdym kroku spotykaliśmy tablice informujące o
przebudowie – dróg, wodociągów itp.) , tworzącym Aglomerację Żagańską i
posiadającym ronda bardzo ciekawego kształtu (powstała nawet sprzeczka czy jest
to spłaszczona sofa, świecznik czy może dziwny stół). Gdy dotarliśmy byliśmy
tak zmęczeni, że (dosłownie) rzuciliśmy się na pizzerię. Spędziliśmy tam miło
dość dużo czasu.
Wyruszyliśmy
na dworzec. Po drodze zobaczyliśmy jeden z dwóch florenckich ratuszów w Polsce
(i, rzecz jasna odpoczęliśmy pod nim) oraz budynek Urzędu Miasta Żagania (tam
także odpoczywaliśmy) mieszczący się w pięknym, klasycystycznym pałacu
należącym niegdyś do rodziny książęcej Biron von Kurland. Przeszliśmy się
malowniczymi terenami wzdłuż Bobru , poprzez łąki, pola, lasy… Aż w końcu dotarliśmy
na opustoszały dworzec (peronów ani
pociągów od rana nie przybyło, podobnie jak ludzi).
Tym
razem wsiedliśmy do eleganckiego szynobusu Kolei Dolnośląskich, który dowiózł
nas aż do Legnicy. Tam wykorzystaliśmy kilka minut, które pozostały nam do
przesiadki i poszliśmy ugasić pragnienie w sklepie przy dworcu.
Kolejnym
szynobusem dotarliśmy szczęśliwie do Wrocławia i uśmiechnięci, zadowoleni i
zmęczeni rozeszliśmy się do domów. Oby więcej takich wyjazdów.
tekst i zdjęcia : Magdalena Łukowiak
Jeżeli nie życzą sobie Państwo, aby Państwa zdjęcie lub zdjęcie z państwa
wizerunkiem, było zamieszczone w galerii, proszę przesłać informacje na adres
e-mail: jan.taczynski@wp.pl. Po otrzymaniu informacji zdjęcie zostanie
usunięte.
Się porobiło! Pierwszy samodzielny post pani współredaktor. Dziękuję!
OdpowiedzUsuń