Trzebnica (wycieczka 30)



Koniec pierwszego roku wychowawstwa trzeba odpowiedni podkreślić. Dlatego proponuję klasie wyjazd na jednodniową wycieczkę do Trzebnicy. To już druga praktycznie taka sama wycieczka w tym roku. Chodzi jednak, że ma być blisko, tanio, no i najważniejsze krótko, aby współwychowawczyni p. Ania Sulima mogła z nami pojechać. Wybór już praktycznie został dokonany i jedziemy. 

Rano, przed dworcem tymczasowym, czekają już prawie wszyscy. Sprawdzenie dokumentów i zakup biletów zajmują mi chwilkę. Wysiadamy w Borchocinie. Ostatnio byłem tu w jesieni. Jedyne co się zmieniło to wszechogarniająca zieleń. Młodzi, po dłuższym marszu przez las, są trochę zmęczeni i zniechęceni, dlatego zarządzam raz po raz postój, a to wśród sadów, a to pod rozłożystym bukiem, a to przy pustelni. Wreszcie docieramy pod bazylikę. Zniechęcenie jest tak wielkie, że spora część grupy nie chce nawet wejść do środka. Nie nalegam, ale sam wchodzę. Na szczęście na Winnej Górze grupa doznała przemiany. Kto wie, może za sprawą czarodziejskich sił? Grom i zabawom nie było końca. Po miłym pikniku na świeżym powietrzu, w oczekiwaniu na powrót odwiedziliśmy jeszcze pizzerię. Pani za ladą była trochę zaskoczona naszym przybyciem, ale wyraźnie ucieszyła się z większego utargu.


We Wrocławiu jesteśmy koło 14. W tak krótkim czasie udało się sporo zobaczyć, a przede wszystkim pobyć ze sobą. Recenzja wystawiona przez p. Sulimę jest jednoznacznie pozytywna. Ja mam jednak duży niedosyt. Ale wszystkim nie da się dogodzić.

Jeżeli nie życzą sobie Państwo, aby Państwa zdjęcie lub zdjęcie z państwa wizerunkiem, było zamieszczone w galerii, proszę przesłać informacje na adres email: jan.taczynski@wp.pl. Po otrzymaniu informacji zdjęcie zostanie usunięte.

Komentarze

Popularne posty