Rogożnica i Jawor (wycieczka 44)

Wstałam o godzinie 4.30. To całe cztery i pół godziny snu. Jak zwykle jednak miałam uśmiech na twarzy, ponieważ wiedziałam, że wybieram się na kolejną wycieczkę Koła Turystycznego. W pośpiechu ubrałam się i pognałam na Dworzec Tymczasowy. Zbiórka była o godzinie 6.10. Dotarłam tam jakąś minutę wcześniej. Okazało się, że nikogo nie ma. Było to tak nieprawdopodobne, że aż sama zwątpiłam, czy nie pomyliłam godziny zbiórki.

Pan Taczyński jednak zjawił się zasapany (J) około 6.15, wtedy też przybyło więcej osób. Ruszyliśmy na peron. W pociągu jak zwykle było wesoło. Z takimi ludźmi aż odechciewa się spać. Wszyscy zadowoleni wysiedli w Jaworzynie Śląskiej, gdzie przesiedliśmy się do pięknego szynobusu. Pojazd ten będzie odwiedzany przez nas jeszcze kilkakrotnie tego dnia. Wysiedliśmy w miejscowości Rogoźnica. Dzień, choć na początku zimny, okazał się bardzo ciepły i słoneczny. Szybko rozebraliśmy się z kurtek. 

Po dość wyczerpującej trasie, wśród ładnych krajobrazów, dotarliśmy do muzeum obozu koncentracyjnego Gross-Rosen. Na początku obejrzeliśmy film. Zaciekawił i przeraził nas jednocześnie. Następnie poznaliśmy dokładny plan dawnego obozu oraz dowiedzieliśmy się podstawowych rzeczy na jego temat. Przeszliśmy do kamieniołomu, w którym pracowali dawni więźniowie. W coraz większej zadumie i zaciekawieniu przeszliśmy dalej. Obejrzeliśmy także kuchnię obozową, łaźnię, fragment baraku, plac apelowy z szubienicą, dawne krematorium i kilka innych miejsc. Mnie osobiście najbardziej zainteresował fakt, że są tam dwa drzewa – tzw. „świadkowie historii”. Żyły w tamtych czasach- można powiedzieć, że „widziały” to wszystko… I stoją tam nadal. W tym samym miejscu. Przetrwały wojnę, czasy PRL-u i trwają tam do dziś. W tym samym miejscu. Są w nich jeszcze ślady kul po strzałach do więźniów. Mogę sobie przez to uświadomić katastrofę tego, że to ludzie „ludzie ludziom zgotowali ten los”. I jednocześnie, że to nie było wcale bardzo dawno… Przerażające.

Po zwiedzeniu całego obozu mieliśmy chwilę odpoczynku przed bramą główną. Wszyscy usiedli i w zadumie rozmyślali nad tym, co zobaczyli. Później rozweseliliśmy się nieco. Ruszyliśmy w drogę powrotną na stację. Wsiedliśmy do kolejnego szynobusu. Dojechaliśmy do Jawora. Przeszliśmy przez miasto i dotarliśmy do Kościoła Pokoju. Zachwycił nas swoją wielkością oraz wnętrzem. Mogę powiedzieć, że przemówił do mnie. 

Później udaliśmy się do pizzerii. Jedzenie, zmęczonym, głodnym i biednym dzieciom, oczywiście smakowało. Jak zwykle było dużo śmiechu i wspomnień z poprzednich wycieczek. 

Około godziny 16. poszliśmy na dworzec. Wsiedliśmy do naszego ulubionego szynobusu. Podczas przesiadki w Jaworzynie mieliśmy jeszcze przygodę z ekspresowym kupnem picia. Bohaterowie dnia – Tomek i Grzegorz – pobiegli do sklepu po kilka butelek soków i udało im się to zrobić tak szybko, żeby się nie spóźnić na pociąg do Wrocławia (następny tak około 20.00, w sumie szkoda, że się nie spóźnili – wycieczka byłaby dłuższa).


Zadowoleni i zmęczeni jednocześnie, rozstaliśmy się na Dworcu Głównym we Wrocławiu.

Magdalena Łukowiak, klasa III E

Jeżeli nie życzą sobie Państwo, aby Państwa zdjęcie lub zdjęcie z państwa wizerunkiem, było zamieszczone w galerii, proszę przesłać informacje na adres email: jan.taczynski@wp.pl. Po otrzymaniu informacji zdjęcie zostanie usunięte.

Komentarze

Popularne posty