Brzeg Dolny i Wołów (wycieczka 39)

Rozsyłam informację o wycieczce bez większego przekonania. Po tak licznych, w tym roku, krachach różnych wyjazdowych projektów, straciłem zapał. Nie mniej jednak wypada podsumować rok szkolny i zakończyć go wyjazdem! Kierunek wybrany nie przypadkowo. Od dłuższego czasu mam ochotę odwiedzić Brzeg Dolny, żeby przepłynąć się promem i Wołów, bo to jedyne miasto aglomeracji wrocławskiej, w którym jeszcze nie byłem. 

Kupiłem bilet w nowootwartej kasie Przewozów Regionalnych w bloku nad którym znajduje się neon „Dobry Wieczór we Wrocławiu". Kasa działa dopiero od dwóch dni i niewiele osób jeszcze o niej wie. Kasjerka wita mnie z nieskrywaną radością. "Pierwszy klient" - brzmi dumnie! Przed dworcem tymczasowym czeka już Ewa, później dołączają do nas Grzegorz i Kamil. Nie spodziewamy się nikogo więcej, więc niezwłocznie idziemy na peron.
 
Droga krótka, ale emocjonująca. Wypatrujemy nowych obiektów – tzn. Stadionu Miejskiego, Mostu Rędzińskiego i obwodnicy autostradowej. Wszystko w budowie, ale wyłaniające się betonowe kształty robią imponujące wrażenie. Wrocław się zmienia.

Wysiadamy na niewielkiej stacyjce w Księginicach. Czeka nas teraz 7 kilometrowy spacer do Brzegu Dolnego na ... stację kolejową. Kierujemy się w stronę zabudowań stopnia wodnego w Wałach. Po krótkim spacerze dochodzimy do Odry. Rzeka będzie nam towarzyszyć na dłuższym odcinku. Nie przeraża nas tabliczka „Wstęp wzbroniony". Najpierw dochodzimy do śluzy, przez dłuższą chwilę przyglądamy się śluzowaniu niewielkiej motorówki. Później idziemy w kierunku jazu. Przyglądamy się potężnym łańcuchom regulującym położenie przegród. Ostatecznie dochodzimy do budynku elektrowni wodnej i wracamy na prawy brzeg Odry.

Przeprawa promowa, ukazuje nam się dość niespodziewanie. Tak zapamiętaliśmy się w naszym marszu wałem przeciwpowodziowym, że dopiero po dłuższej chwili dostrzegłem, że można skrócić sobie drogę idąc przez łąkę polderu zalewowego. W ten sposób oszczędziliśmy trochę sił i przyspieszyliśmy odpoczynek na przystani. Prom jest z drugiej strony rzeki. Po obu stronach czekają ludzie i samochody, ale nigdzie nie widać obsługi. Po około 20 minutach wychodzą z niewielkiego domku i zaczyna się operacja „Drugi brzeg". W końcu i my mogliśmy zająć miejsce na pokładzie i przepłynąć na drugą stronę. Bardzo ciekawe doświadczenie. Być może, w niedalekiej przyszłości, prom przejdzie do lamusa, za sprawą budowy nowego mostu.

Obejrzeliśmy co się dało w Brzegu Dolny, ale nie mamy czasu przyglądać się dokładniej. Za chwilę odjedzie pociąg do Wołowa. Musimy na niego zdążyć. Udało się i po chwili jesteśmy już w kolejnym mieście. Funkcję przewodnika przejmuje Grzesiu. Wspomina i opowiada różne historyjki. Wie wiele o Wołowie, bo mieszka tu jego rodzina. Jesteśmy prowadzeni od fary przez Zamek Piastowski i pomnik odrzutowca Hermaszewskiego na Rynek. Podeszliśmy też pod bank, gdzie w latach 60 ubiegłego wieku dokonano śmiałego napadu. Dłuższy odpoczynek fundujemy sobie na skwerze obok murów miejskich i pomnika wołów. Popijamy zakupione przed chwilą mleko smakowe. Jesteśmy chyba najlepszym dowodem na działanie siły reklamy. Nie mieliśmy zamiaru kupować tego produktu, ale skusiła nas promocja w jednym z tutejszych samów spożywczych.

Tradycyjnie męczącą wędrówkę kończymy obiadem. Po konsultacjach telefonicznych z rodziną Grzesiu, zarządza ponowny przemarsz pod samolot Hermaszewskiego, do pizzeri. Siedliśmy na dworze. Kątem oka obserwujemy odrzutowiec i życie mieszkańców. Rozmawiamy, jest miło. Na koniec pobytu w Wołowie idziemy jeszcze do Wujka Grzesia, po produkty z ogródka. Mamy mało czasu, więc rozmowa się nie klei. Po chwili się żegnamy i kierujemy na dworzec kolejowy.

Tak dobiegła końca ostatnia w tym roku szkolnym wyprawa. Dzięki niej miałem okazje poznać malowniczą Dolinę Odry na północny-wschód od Wrocławia a także zabytki Wołowa. Pozostaje mi mieć nadzieję, że w przyszłym roku spotkamy się znów w drodze ...

(JT)

Jeżeli nie życzą sobie Państwo, aby Państwa zdjęcie lub zdjęcie z państwa wizerunkiem, było zamieszczone w galerii, proszę przesłać informacje na adres email: jan.taczynski@wp.pl. Po otrzymaniu informacji zdjęcie zostanie usunięte.
ekcyjne

Komentarze

  1. Ale super, że powstał blog upamiętniający wszystkie wycieczki : D Jakby co to mam kilka dokumentacji, które będę mógł użyczyć ;) Świetnie ktoś opisuje, pewno Grzesiu lub osobiście Pan wielkie T :)
    Pozdrawiam weekendowo.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty